Kolegium Miedziana nie przestało istnieć- zmieniło się tylko w Kolegium Syrenki :)
Nowa szkoła, nowe wyzwania, dużo pomysłów i mnóstwo zapału- oj będzie się działo w tym roku! :)
Nieoficjalny blog o Akademii Przyszłości widzianej z punktu widzenia wolontariusza, o wszystkim co się z Akademią Przyszłości wiąże.
niedziela, 25 listopada 2012
sobota, 17 listopada 2012
Inauguracja Akademii Przyszłości w Warszawie
17 listopada odbyła się pierwsza inauguracja Akademii Przyszłości
wspólna dla kolegiów z całej Warszawy.
Gościł nas Wydział Chemii Politechniki Warszawskiej, wspierali
wolontariusze EDC, a dzięki zaangażowaniu Koła Chemicznego Flogiston ten dzień był
zupełnie wyjątkowy, wręcz wystrzałowy (i to w dosłownym tego słowa znaczeniu).
Inaugurację poprowadzili liderzy szkół na Ochocie i
Żoliborzu, Karolina i Grześ, zaznajamiając wszystkich obecnych z działalnością
i zasadami Akademii Przyszłości. Następnie przywitał nas Dziekan Wydziału
Chemicznego Politechniki Warszawskiej prof. dr hab. inż. Zbigniew Brzózka. Po
krótkim i intrygującym zaprezentowaniu, czym może się zajmować chemia, wyraził on
nadzieję, że każde z dzieci obecnych na sali będzie miało możliwość zostania
studentem Politechniki (jeśli tylko tego zapragnie) po czym wręczył Indeksy
Sukcesów i przyjął taki sam od liderów Akademii.
Po czym nastąpiła najbardziej wystrzałowa i wybuchowa część
tegorocznej inauguracji. Studenci Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej
zaprezentowali fascynujący pokaz chemiczny, będący jednocześnie krótką historią
świata. Nie zabrakło Wielkiego Wybuchu, komety uderzającej Ziemię i przyczyniającej się do zagłady
dinozaurów, ani skróconej historii ważnych dla świata wynalazków takich jak
silnik parowy, żarówka czy… Coca-Cola. Nie obyło się też bez nawiązań do
mitycznych historii o mściwych bogach, średniowiecznych tradycji i całkiem
współczesnych spraw.
Przez cały ten czas dzieci wraz z tutorami z zafascynowaniem
wpatrywały się w miniaturowe wybuchy wulkanów, mini-fajerwerki i inne szalenie
ciekawe zjawiska.
Jak ktoś to ładnie ujął:
Ostatni i wieńczący dzieło wybuch może i nie doszedł do skutku, ale może to i lepiej... daje to nam nadzieję, że świat nie skończy się zgodnie z przepowiednią za miesiąc... ;p
Pozostaje tylko życzyć wszystkim dzieciom i tutorom, by
kolejny rok z Akademią był równie wystrzałowy jak rozpoczynająca go
inauguracja.
wtorek, 6 listopada 2012
Otwarcie giełdy, Mały Książę i odwiedziny w Łazienkach
Otwarcie giełdy, Mały Książę i odwiedziny w Łazienkach czyli dzień z Akademią Przyszłości w Warszawie
6 listopada b.r. podopieczni Akademii Przyszłości wraz ze swoimi tutorami otworzyli sesję giełdową na Giełdzie Papierów Wartościowych, uroczyście uderzając w pamiątkowy dzwon. To był jednak dopiero początek atrakcji tego dnia.
„Jesteście piękne, lecz próżne (…)Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (…). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą. - Antoine de Saint Exupéry „Mały Książę”
Do tego cytatu nawiązywała nie tylko dekoracja towarzysząca spotkaniu (czyli mnóstwo róż) ale też słowa księdza Jacka Stryczka. Porównał on skupienie się do pomocy jednemu konkretnemu dziecku (czy to jako tutor czy jako darczyńca indeksu) do nadania mu wyjątkowości i właśnie do Małego Księcia dla którego Róża była inna niż wszystkie pozostałe róże i już na zawsze- niezwykła.
Ania Wilczyńska poprosiła kilkoro dzieci by przeczytały na głos, jakie sukcesy zostały wpisane do ich indeksów sukcesów. Sukcesy małe i duże, zawsze jednak wiele znaczące dla naszych dzielnych studentów Akademii.
Po krótkim spotkaniu z księdzem Jackiem Stryczkiem i dyrektorką Akademii, Anią Wilczyńską a także prezesem GPW, Ludwikiem Sobolewskim, dzieci wzięły udział w krótkiej dyskusji na tematy finansów, inwestowania i zarabiania. Chwytliwym tematem okazał się temat: jak od umiejętności jazdy na rolkach można dojść do założenia małej firmy transportowej. Poczęstunek, kilka pamiątkowych zdjęć, upominki i opuściliśmy gościnne mury Giełdy.
Następnie udaliśmy się wszyscy do Łazienek Królewskich by zwiedzić tam między innymi Pałac na Wodzie i Pałac Myślewicki. Mimo niesprzyjającej pogody do samego końca tak dzieciom jak i tutorom dopisywały humory.
poniedziałek, 29 października 2012
Spotkanie zespołu ds. PRu :)
Byłam, cieszę się z tego, roznoszą mnie pomysły, chyba zacznę je zapisywac :)
Jest fajnie! :)
Jest fajnie! :)
piątek, 12 października 2012
Wyzwanie? Bardzo chętnie! :)
Zapytał mnie ktoś czy chciałabym się przyłączyć do nowopowstającego zespołu ds. promocji Akademii Przyszłości w Warszawie:) Lubię wyzwania, czemu by nie, jestem na tak :)
czwartek, 12 lipca 2012
Coś się kończy, coś się zaczyna
Tak się złożyło, że Kolegium Miedziana przestało istnieć.
Dzisiejsze spotkanie organizacyjne było więc spotkaniem pożegnalnym.
Od jesieni zapewne zaczniemy współpracę z inną szkołą.
W każdym razie- udanych wakacji!
Dzisiejsze spotkanie organizacyjne było więc spotkaniem pożegnalnym.
Od jesieni zapewne zaczniemy współpracę z inną szkołą.
W każdym razie- udanych wakacji!
sobota, 23 czerwca 2012
Gala Sukcesów
Nadszedł czas podsumowań i pożegnań.
Tegoroczna edycja Akademii Przyszłości w Warszawie odeszła właśnie do przeszłości.
Na podopiecznych Akademii i ich tutorów czekały takie atrakcje jak koncert rockowy w auli Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, warsztaty chemiczne i warsztaty futbolu amerykańskiego.
Tutorzy wręczyli swoim uczniom dyplomy i po małym poczęstunku wszyscy rozeszli się do domów.
Pozostaje tylko życzyć udanych wakacji i ... do zobaczenia jesienią! :)
Tegoroczna edycja Akademii Przyszłości w Warszawie odeszła właśnie do przeszłości.
Na podopiecznych Akademii i ich tutorów czekały takie atrakcje jak koncert rockowy w auli Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, warsztaty chemiczne i warsztaty futbolu amerykańskiego.
Tutorzy wręczyli swoim uczniom dyplomy i po małym poczęstunku wszyscy rozeszli się do domów.
Pozostaje tylko życzyć udanych wakacji i ... do zobaczenia jesienią! :)
piątek, 1 czerwca 2012
Dzień Dziecka w ASTOR
Jak co roku z okazji Dnia Dziecka podopieczni Akademii Przyszłości mieli okazję zasiąść na fotelach prezesów dużych firm. W Warszawie odwiedziliśmy firmę ASTOR :)
Dzieci miały niepowtarzalną okazję porozmawiać z dyrektorem firmy, poznać kulisy firmy zajmującej się robotyką a także za pomocą wideokonferencji podzielić się wrażeniami z dziećmi z całej Polski.
Na pożegnanie wszyscy dostali małe upominki.
Dzieci miały niepowtarzalną okazję porozmawiać z dyrektorem firmy, poznać kulisy firmy zajmującej się robotyką a także za pomocą wideokonferencji podzielić się wrażeniami z dziećmi z całej Polski.
Na pożegnanie wszyscy dostali małe upominki.
niedziela, 27 maja 2012
Accreo Ekiden i Akademia Przyszłości
Dziś w parku Kępa Potocka odbył się bieg sztafet Accreo Ekiden organizowany przez Fundację Maraton Warszawski.
Nad tym, by wszystko przebiegało tak, jak powinno, czuwali również tutorzy Akademii Przyszłości a także jeden z jej podopiecznych.
Było super, a pozytywna energia udzielała się również przypadkowym przechodniom, którzy widząc zapał i entuzjazm naszych wolontariuszy (szczególnie tych najmłodszych) zapominali się zezłościć, że mają utrudnione dojście do ogródków działkowych!
Do zobaczenia na kolejnej imprezie! :)
Nad tym, by wszystko przebiegało tak, jak powinno, czuwali również tutorzy Akademii Przyszłości a także jeden z jej podopiecznych.
Było super, a pozytywna energia udzielała się również przypadkowym przechodniom, którzy widząc zapał i entuzjazm naszych wolontariuszy (szczególnie tych najmłodszych) zapominali się zezłościć, że mają utrudnione dojście do ogródków działkowych!
Do zobaczenia na kolejnej imprezie! :)
sobota, 26 maja 2012
Wyzwanie? Czemu nie! :)
Efekt weekendu w Krakowie: ktoś mi zaproponował, żebym w przyszłym roku została koliderką zespołu wolontariuszy. Po krótkim przemyśleniu wszystkich za i przeciw, podjęłam decyzję: tak! :)
A więc od przyszłego roku będzie się działo jeszcze więcej i jeszcze intensywniej :)
A więc od przyszłego roku będzie się działo jeszcze więcej i jeszcze intensywniej :)
poniedziałek, 14 maja 2012
Było SUPER czyli Zjazd Regionów Akademii
Minął weekend pełen emocji, nie do zapomnienia, niesamowity :)
Samo to, że spotkałam baaaardzo pozytywnie zakręconych ludzi z całej Polski, którzy mają podobne ideały do moich własnych było super. A spędzenie z nimi tego weekendu było wyjątkowym doświadczeniem. I nieważne, czy była to szalona inauguracja, czy wspólny spacer po Krakowie, gra miejska której braliśmy udział, wspólne budowanie 'placu zabaw' dla podopiecznych Fundacji Mam Marzenie... czy długie rozmowy do późna w hostelu... spotkanie z księdzem Stryczkiem, czy z naszymi "szefowymi" całej Akademii. Za każdym razem zbudzało to tyle emocji, że później potrzeba było czasu by się odnaleźć i nie zgubić tego czegoś ważnego.
Było pięknie i niesamowicie.
Mam nadzieję że kontakt nam się nie urwie... Że dalej będzie tak pozytywnie jak było ostatnio, kiedy te spólne doświadczenia tak nas do siebie zbliżyły.
Niby zwyczajne a jednak nie.
Wolontariusze Akademii Przyszłości budują plac zabaw dla grupki dzieci, w tym dwojga niepełnosprawnych. Jest to plac zabaw dość nietypowy, bo nie ma na nim huśtawek, karuzel i innych tego rodzaju urządzeń. Co więcej, to od inwencji samych wolontariuszy zależy, jak ostatecznie będzie wyglądał. Mają wszelkie materiały do jego stworzenia. Jeszcze godzinę wcześniej nie wiedzieli, że będą mieli takie zadanie. Mają godzinę na zbudowanie placu zabaw. Efekt przechodzi wszelkie oczekiwania. Jest kolorowo, wesoło i niebanalnie. Z pomysłem. Pojawiają się dzieci. Na początku speszone, nieśmiałe. Nieco przestraszone. Dwoje z nich na wózkach inwalidzkich. Opiekują się nimi wolontariusze Fundacji Mam Marzenie.
Gdzieś w grupie wolontariuszy stoi trochę zdystansowana, zamyślona dziewczyna. Angażowała się w tworzenie dekoracji, dmuchanie balonów i inne takie różności. Jednocześnie zastanawiała się: OK, ale czy dzieci faktycznie tego chcą? Dwoje z nich jest niepełnosprawnych, jak się będą czuli w takim miejscu? Czy nie przerazi ich tłum ludzi? czy na pewno będą się tu dobrze czuły? Czy to nie jest bardziej męczenie ich niż sprawianie przyjemności? Wątpliwości się mnożą. Kiedy widzi spięte minki dzieci, zaczyna myśleć, że miała rację. Dzieci na początku niepewnie podchodzą do kolejnych stawianych przed nimi zadań. Niepełnosprawnego chłopca podtrzymuje jego tata. Tęczową Księżniczką opiekuje się mama. Kilkuletnie maluchy z zapałem biegają do kolejnych atrakcji.
Dziewczyna patrzy i wątpi. Nie jest pewna niczego. To co się dzieje, zdaje się jej być zupełnie obce i myśli, ze to jedyne wydarzenie tych kilku dni, którego nie uzna za wspaniałe.
A później przychodzi chwila, kiedy w jednej z części placu odbywa się zaaranżowana naprędce bajka-przedstawienie, której bohaterką jest Ola, Tęczowa Księżniczka. Na zakończenie bajki wszyscy zaczynają śpiewać "Chodź, pomaluj mój świat", a Olę jej mama trzyma w ramionach i kołysze. Ola się uśmiecha tak, że od tego uśmiechu stopniałoby niejedno serce z lodu. Dziewczyna, która miała taki dystans, nie ma serca z lodu. zrusza się. W oczach pojawiają się łzy. Nie umie ich zatrzymać. Później już nie chce. W tej jednej małej chwili zdaje sobie sprawę, jak wiele by zrobiła, by jakieś dziecko tak się uśmiechnęło, jak Ola. Mimo wszystko.
Wychodzi na korytarz. Płacze, ale inaczej niż zwykle. Nie dlatego, że jej smutno. Płacze ze wzruszenia, płacze nad tą warstewką lodu na jej sercu, która właśnie topnieje. Podchodzi do niej ktoś, podaje chusteczkę, uśmiecha się.
-Rozumiem cię...- mówi.
A dziewczyna już wie, że choćby nawet nie wiem, jak chciała, nic już nie będzie takie samo. Zresztą, ona już tego nie chce, by było jak wcześniej.
Wiem o tym, bo to ja jestem tą dziewczyną.
Poniżej link do filmiku o placu zabaw:
Najbardziej interaktywny plac zabaw na świecie
Samo to, że spotkałam baaaardzo pozytywnie zakręconych ludzi z całej Polski, którzy mają podobne ideały do moich własnych było super. A spędzenie z nimi tego weekendu było wyjątkowym doświadczeniem. I nieważne, czy była to szalona inauguracja, czy wspólny spacer po Krakowie, gra miejska której braliśmy udział, wspólne budowanie 'placu zabaw' dla podopiecznych Fundacji Mam Marzenie... czy długie rozmowy do późna w hostelu... spotkanie z księdzem Stryczkiem, czy z naszymi "szefowymi" całej Akademii. Za każdym razem zbudzało to tyle emocji, że później potrzeba było czasu by się odnaleźć i nie zgubić tego czegoś ważnego.
Było pięknie i niesamowicie.
Mam nadzieję że kontakt nam się nie urwie... Że dalej będzie tak pozytywnie jak było ostatnio, kiedy te spólne doświadczenia tak nas do siebie zbliżyły.
Niby zwyczajne a jednak nie.
Wolontariusze Akademii Przyszłości budują plac zabaw dla grupki dzieci, w tym dwojga niepełnosprawnych. Jest to plac zabaw dość nietypowy, bo nie ma na nim huśtawek, karuzel i innych tego rodzaju urządzeń. Co więcej, to od inwencji samych wolontariuszy zależy, jak ostatecznie będzie wyglądał. Mają wszelkie materiały do jego stworzenia. Jeszcze godzinę wcześniej nie wiedzieli, że będą mieli takie zadanie. Mają godzinę na zbudowanie placu zabaw. Efekt przechodzi wszelkie oczekiwania. Jest kolorowo, wesoło i niebanalnie. Z pomysłem. Pojawiają się dzieci. Na początku speszone, nieśmiałe. Nieco przestraszone. Dwoje z nich na wózkach inwalidzkich. Opiekują się nimi wolontariusze Fundacji Mam Marzenie.
Gdzieś w grupie wolontariuszy stoi trochę zdystansowana, zamyślona dziewczyna. Angażowała się w tworzenie dekoracji, dmuchanie balonów i inne takie różności. Jednocześnie zastanawiała się: OK, ale czy dzieci faktycznie tego chcą? Dwoje z nich jest niepełnosprawnych, jak się będą czuli w takim miejscu? Czy nie przerazi ich tłum ludzi? czy na pewno będą się tu dobrze czuły? Czy to nie jest bardziej męczenie ich niż sprawianie przyjemności? Wątpliwości się mnożą. Kiedy widzi spięte minki dzieci, zaczyna myśleć, że miała rację. Dzieci na początku niepewnie podchodzą do kolejnych stawianych przed nimi zadań. Niepełnosprawnego chłopca podtrzymuje jego tata. Tęczową Księżniczką opiekuje się mama. Kilkuletnie maluchy z zapałem biegają do kolejnych atrakcji.
Dziewczyna patrzy i wątpi. Nie jest pewna niczego. To co się dzieje, zdaje się jej być zupełnie obce i myśli, ze to jedyne wydarzenie tych kilku dni, którego nie uzna za wspaniałe.
A później przychodzi chwila, kiedy w jednej z części placu odbywa się zaaranżowana naprędce bajka-przedstawienie, której bohaterką jest Ola, Tęczowa Księżniczka. Na zakończenie bajki wszyscy zaczynają śpiewać "Chodź, pomaluj mój świat", a Olę jej mama trzyma w ramionach i kołysze. Ola się uśmiecha tak, że od tego uśmiechu stopniałoby niejedno serce z lodu. Dziewczyna, która miała taki dystans, nie ma serca z lodu. zrusza się. W oczach pojawiają się łzy. Nie umie ich zatrzymać. Później już nie chce. W tej jednej małej chwili zdaje sobie sprawę, jak wiele by zrobiła, by jakieś dziecko tak się uśmiechnęło, jak Ola. Mimo wszystko.
Wychodzi na korytarz. Płacze, ale inaczej niż zwykle. Nie dlatego, że jej smutno. Płacze ze wzruszenia, płacze nad tą warstewką lodu na jej sercu, która właśnie topnieje. Podchodzi do niej ktoś, podaje chusteczkę, uśmiecha się.
-Rozumiem cię...- mówi.
A dziewczyna już wie, że choćby nawet nie wiem, jak chciała, nic już nie będzie takie samo. Zresztą, ona już tego nie chce, by było jak wcześniej.
Wiem o tym, bo to ja jestem tą dziewczyną.
Poniżej link do filmiku o placu zabaw:
Najbardziej interaktywny plac zabaw na świecie
środa, 9 maja 2012
Zjazd Regionów Akademii Przyszłościw Krakowie
W dniach 11-13 maja w Krakowie odbędzie się Zjazd Regionów Akademii Przyszłości :)
Będę tam! :)
Mimo, że nie wiem, jak dokładnie będzie wyglądał ten weekend, nie mogę się już doczekać :)
Będę tam! :)
Mimo, że nie wiem, jak dokładnie będzie wyglądał ten weekend, nie mogę się już doczekać :)
środa, 25 kwietnia 2012
Wspomnienie miesiąc po Półmaratonie czyli co mogą mieć wspólnego: książki M. Musierowicz, bieganie i wolontariat?
Czytaliście może książkę Małgorzaty Musierowicz w której grupka młodych ludzi postanowiła rozsiewać wśród nieznanych sobie ludzi „eksperymentalne sygnały dobra” (w skrócie ESD, nie mylić z innym, dość podobnym skrótem) co wywołało nie tylko pozytywne efekty, ale też spore zamieszanie? Śmiało można powiedzieć, że Akademia Przyszłości „wysyła” również sygnały dobra, ale eksperymentalnymi nazwać ich nie można, bo wiadomo, że działają. Udział w 7. Półmaratonie Warszawskim można bez wątpienia nazwać takim właśnie przekazywaniem innym „sygnałów dobra” i mnóstwa pozytywnej energii.
25 marca 2012 odbyła się siódma edycja Półmaratonu Warszawskiego. Z Mostu Poniatowskiego wystartowało 7191 zawodników, tylko 17 z nich nie dobiegło do mety zlokalizowanej na błoniach Stadionu Narodowego. W biegu wzięła też udział charytatywna grupa biegowa "Spartanie" w pełnym rynsztunku, żeby w ten sposób pomóc ciężko chorej, 11-letniej Basi. W Półmaratonie pobiegł też amatorski zespół Akademii Przyszłości w koszulkach z napisem „Akademia zmieniła moje życie. A Ty czyje?”. Można było też spotkać dość niezwykłych biegaczy, jak na przykład Paweł Mej – Bosy Biegacz czy człowiek od stóp do głów ubrany w strój z lycry. Nie lada wyczynem był zapewne ten bieg dla grupy zawodników ubranych w tradycyjne szkockie stroje, kilty.
W tym roku w organizacji Półmaratonu Warszawskiego jako wolontariusze pomagali tutorzy Akademii Przyszłości i ich podopieczni. Była to świetna okazja, by pokazać dzieciom, że pomagać może każdy, bez względu na to, ile ma lat i kim jest, a co więcej: że pomaganie może być naprawdę fajne. Z założenia mamy pomagać mądrze, a to oznacza również, że pomagając dzieciom, nie możemy pozwolić, by czuły się gorsze dlatego, że z różnych powodów tej pomocy potrzebują. Właśnie dlatego tak istotne jest zaangażowanie się w wydarzenia takie jak półmaraton również naszych podopiecznych: dzięki temu z osób, którym ktoś pomaga, stają się osobami, które same dają coś wartościowego innym i dzięki temu mają się okazję przekonać, że dając coś innym – jednocześnie same wiele zyskują.
Nasza fotoreporterka, Greta, zapytana jak odbiera pomysł, by przy organizacji Półmaratonu pomagali tutorzy Akademii i ich podopieczni odpowiedziała, że udział dzieci w takiej imprezie na pewno znacznie się przyczynił do tego, co jest celem Akademii: nie tylko nauka i rozwój, ale także świetna zabawa a przy okazji udowodnienie, że pomaganie innym może sprawiać niezłą frajdę i sprawiać przyjemność. W dodatku niebanalną szansą była też możliwość zwiedzenia Stadionu Narodowego, który zaskakiwał swoim ogromem, przepastnością niekończących się korytarzy i sprawiał wrażenie miejsca, gdzie niesłychanie łatwo się zgubić.
Dzieci wprost roznosiła energia, wkładały wiele zapału w pomoc w punkcie depozytu. Jak powiedział o tym tutor Piotrek :
Nie spodziewałem się, że tak wielu ludzi będzie zaangażowanych w jej organizację. Zaskoczyły mnie dzieci z AKADEMII, które bardzo chętnie pomagały przybyłym zawodnikom w kwestiach pozostawienia w punkcie depozytowym. (choć należało im uprzednio dokładnie wytłumaczyć na czym polega WOLONTARIAT) Rwały się do pracy, licytując kto ma więcej maratonowych siatek. Pomimo długiego czasu oczekiwania na powrót biegaczy z entuzjazmem rozdawały pozostałe torby z ekwipunkiem. Rywalizacja trwała do samego końca.
Tak tutorzy, jak i uczniowie mieli okazję nie tylko wziąć udział w ciekawym wydarzeniu, świetnie się przy tym bawiąc, ale też zwiedzić Stadion Narodowy co zarówno dla tutorów jak i uczniów było niemałą atrakcją.
Wolontariusze Akademii Przyszłości przede wszystkim zajmowali się współtworzeniem depozytów, w których biegacze mogli zostawić swoje rzeczy. Jako, że depozyty były zlokalizowane w podziemiach Stadionu Narodowego, bez wahania można powiedzieć, że 25 marca opanowaliśmy stadion od podziemi J
Jak podkreślała jedna z naszych tutorek, Maja, częste były głosy, że punkt depozytów był świetnie zorganizowany i sposób jaki został zaplanowany sprawił, że biegacze unikali kolejek i niemal od razu dostawali swoje rzeczy. Miło to słyszeć, tym bardziej, że w dużym stopniu się do tego przyczyniliśmy.
Jak powiedział wspomniany już tutor Piotrek udział podopiecznych Akademii Przyszłości został bardzo pozytywnie odebrany, bo i dzieci cieszyły się, że mogły pomóc a i zawodnicy uśmiechali się, doceniając trud przenoszenia często bardzo ciężkich bagaży.
Z pozytywnym odbiorem ze strony samych biegających spotkała się też pomoc dzieci w punktach odżywiania. Jak podkreślała jedna z zawodniczek, Asia:
Dzieci, które dawały batoniki na trasie, były tak rozczulające i taki dawały doping, takiego pałera, że po prostu coś niesamowitego. Ja się wzruszyłam osobiście. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że coś takiego miało miejsce na Półmaratonie.
Warto też podkreślić to, na co zwracali uwagę nasi wolontariusze: nasza współpraca z liderami zespołów przebiegała bardzo sympatycznie i harmonijnie. Każdy z nas został na początku szczegółowo poinformowany, na czym ma polegać nasz praca, w razie jakichkolwiek wątpliwości, zawsze była możliwość by ktoś je rozwiał, poza tym świetnym pomysłem było miejsce, gdzie mogliśmy coś zjeść i napić się czegoś ciepłego, co szczególnie tego dnia okazało się bardzo przydatne. Monika, liderka jednego z kolegium Akademii na Bielanach, podkreślała, że bardzo miło jej się współpracowało tak z innymi wolontariuszami, jak z organizatorami półmaratonu, zaznaczała też że panowało bardzo pozytywne nastawienie z obu stron. Dodała też, że mimo, iż wydawać by się mogło, że każde zadanie takie jak organizacja punktu depozytów jest może nie bardzo wymagające, ale równie ważne i istotne jak każde inne, pozwala poczuć, że przyczyniliśmy się do dużego przedsięwzięcia jakim bez wątpienia był 7. Półmaraton Warszawski. Tutorka Maja również podkreślała, że ma bardzo miłe wrażenia z całego wydarzenia, szczególnie wyróżniając sympatyczną i kompetentną obsługę półmaratonu.
Jak powiedziała nasza fotoreporterka, Greta:
Impreza była dość duża, choć to dopiero półmaraton. Organizacja była dopięta na ostatni guzik, prowadzący przygotowany i zarażający optymizmem. Wszyscy mieli swoje zadanie, pilnowali porządku i świetnie im się to udało biorąc pod uwagę dość rozległy obszar, na jakim wszystko się odbywało. Osobiście podobał mi się również porządek wśród fotoreporterów i prasy co umożliwiło dość łatwą pracę. Chociaż przy takich emocjach trudno usiedzieć w wyznaczonym miejscu ;)
Na nieco inny aspekt Półmaratonu zwróciła uwagę Wiola, tutorka Akademii, świetna jest sama idea półmaratonu i to, że startujący w nim ludzie są pełni pozytywnej energii i na pierwszy rzut oka widać, że mają ochotę zrobić coś fajnego. To z kolei udziela się innym, tak organizatorom Półmaratonu, jak wolontariuszom Akademii Przyszłości, dzieciom i gościom. Wszyscy podkreślali świetną atmosferę w czasie imprezy, jak to ujął Piotrek:
Dzieci zbadały wnętrze stadionu, przemierzając wszystkie jego zakamarki. Najlepiej wspominanym punktem będzie pokój wolontariatu, gdzie razem ze swoimi opiekunami otrzymali napoje izotoniczne (rzeczywiście dały im przyśpieszenie), kanapki i ciasteczka
Podczas całej imprezy panowała bardzo dobra, rodzinna atmosfera.
Greta, zajmująca się fotorelacją z Półmaratonu dla Akademii Przyszłości, zapytana czy wzięłaby drugi raz udział w podobnej imprezie powiedziała, że ma wielką ochotę pojawić się w charakterze wolontariuszki na Maratonie Warszawskim. Nieoficjalnie wspomnę, że nasza fotoreporterka coraz poważniej myśli też o zostaniu tutorką Akademii Przyszłości i doczekać się nie może nadejścia jesieni :)
Dla wolontariuszy na co dzień należących do Akademii Przyszłości udział w organizacji Półmaratonu miała jeszcze jedną, niezaprzeczalną zaletę: pozwolił nam się jeszcze lepiej poznać i zintegrować w bardzo miłej atmosferze. Nie obyło się bez niebanalnych rozmów na temat palenia ognisk… i nie tylko ognisk (i to niekoniecznie dlatego, że 25 marca był zimnym dniem) i rozmów o naszych wrażeniach z zajęć z uczniami Akademii Przyszłości. Nie obyło się też bez zwariowanych i wesołych chwil, pełnych uśmiechu i pozytywnej energii. Na koniec zwiedziliśmy trochę stadion, i przy tej okazji powstało pamiątkowe zdjęcie młodszych i starszych wolontariuszy Akademii.
Wrócę jednak do wspomnianej na początku książki i eksperymentu przeprowadzonego przez grupę przyjaciół. Stwierdzili oni, że kiedy uśmiechają się do przypadkowych osób, co prawda część z nich uśmiech traktuje z pewnym dystansem i zdziwieniem, czasem nawet niechęcią, 90% z nich odwzajemnia uśmiech. Można to porównać do działania Akademii Przyszłości i powiedzieć, że tutaj też dajemy innym coś pozytywnego, a to sprawia, że ci, którym pomogliśmy, zostają zainspirowani do „podania” tego dobra dalej.
25 marca 2012 odbyła się siódma edycja Półmaratonu Warszawskiego. Z Mostu Poniatowskiego wystartowało 7191 zawodników, tylko 17 z nich nie dobiegło do mety zlokalizowanej na błoniach Stadionu Narodowego. W biegu wzięła też udział charytatywna grupa biegowa "Spartanie" w pełnym rynsztunku, żeby w ten sposób pomóc ciężko chorej, 11-letniej Basi. W Półmaratonie pobiegł też amatorski zespół Akademii Przyszłości w koszulkach z napisem „Akademia zmieniła moje życie. A Ty czyje?”. Można było też spotkać dość niezwykłych biegaczy, jak na przykład Paweł Mej – Bosy Biegacz czy człowiek od stóp do głów ubrany w strój z lycry. Nie lada wyczynem był zapewne ten bieg dla grupy zawodników ubranych w tradycyjne szkockie stroje, kilty.
W tym roku w organizacji Półmaratonu Warszawskiego jako wolontariusze pomagali tutorzy Akademii Przyszłości i ich podopieczni. Była to świetna okazja, by pokazać dzieciom, że pomagać może każdy, bez względu na to, ile ma lat i kim jest, a co więcej: że pomaganie może być naprawdę fajne. Z założenia mamy pomagać mądrze, a to oznacza również, że pomagając dzieciom, nie możemy pozwolić, by czuły się gorsze dlatego, że z różnych powodów tej pomocy potrzebują. Właśnie dlatego tak istotne jest zaangażowanie się w wydarzenia takie jak półmaraton również naszych podopiecznych: dzięki temu z osób, którym ktoś pomaga, stają się osobami, które same dają coś wartościowego innym i dzięki temu mają się okazję przekonać, że dając coś innym – jednocześnie same wiele zyskują.
Nasza fotoreporterka, Greta, zapytana jak odbiera pomysł, by przy organizacji Półmaratonu pomagali tutorzy Akademii i ich podopieczni odpowiedziała, że udział dzieci w takiej imprezie na pewno znacznie się przyczynił do tego, co jest celem Akademii: nie tylko nauka i rozwój, ale także świetna zabawa a przy okazji udowodnienie, że pomaganie innym może sprawiać niezłą frajdę i sprawiać przyjemność. W dodatku niebanalną szansą była też możliwość zwiedzenia Stadionu Narodowego, który zaskakiwał swoim ogromem, przepastnością niekończących się korytarzy i sprawiał wrażenie miejsca, gdzie niesłychanie łatwo się zgubić.
Dzieci wprost roznosiła energia, wkładały wiele zapału w pomoc w punkcie depozytu. Jak powiedział o tym tutor Piotrek :
Nie spodziewałem się, że tak wielu ludzi będzie zaangażowanych w jej organizację. Zaskoczyły mnie dzieci z AKADEMII, które bardzo chętnie pomagały przybyłym zawodnikom w kwestiach pozostawienia w punkcie depozytowym. (choć należało im uprzednio dokładnie wytłumaczyć na czym polega WOLONTARIAT) Rwały się do pracy, licytując kto ma więcej maratonowych siatek. Pomimo długiego czasu oczekiwania na powrót biegaczy z entuzjazmem rozdawały pozostałe torby z ekwipunkiem. Rywalizacja trwała do samego końca.
Tak tutorzy, jak i uczniowie mieli okazję nie tylko wziąć udział w ciekawym wydarzeniu, świetnie się przy tym bawiąc, ale też zwiedzić Stadion Narodowy co zarówno dla tutorów jak i uczniów było niemałą atrakcją.
Wolontariusze Akademii Przyszłości przede wszystkim zajmowali się współtworzeniem depozytów, w których biegacze mogli zostawić swoje rzeczy. Jako, że depozyty były zlokalizowane w podziemiach Stadionu Narodowego, bez wahania można powiedzieć, że 25 marca opanowaliśmy stadion od podziemi J
Jak podkreślała jedna z naszych tutorek, Maja, częste były głosy, że punkt depozytów był świetnie zorganizowany i sposób jaki został zaplanowany sprawił, że biegacze unikali kolejek i niemal od razu dostawali swoje rzeczy. Miło to słyszeć, tym bardziej, że w dużym stopniu się do tego przyczyniliśmy.
Jak powiedział wspomniany już tutor Piotrek udział podopiecznych Akademii Przyszłości został bardzo pozytywnie odebrany, bo i dzieci cieszyły się, że mogły pomóc a i zawodnicy uśmiechali się, doceniając trud przenoszenia często bardzo ciężkich bagaży.
Z pozytywnym odbiorem ze strony samych biegających spotkała się też pomoc dzieci w punktach odżywiania. Jak podkreślała jedna z zawodniczek, Asia:
Dzieci, które dawały batoniki na trasie, były tak rozczulające i taki dawały doping, takiego pałera, że po prostu coś niesamowitego. Ja się wzruszyłam osobiście. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że coś takiego miało miejsce na Półmaratonie.
Warto też podkreślić to, na co zwracali uwagę nasi wolontariusze: nasza współpraca z liderami zespołów przebiegała bardzo sympatycznie i harmonijnie. Każdy z nas został na początku szczegółowo poinformowany, na czym ma polegać nasz praca, w razie jakichkolwiek wątpliwości, zawsze była możliwość by ktoś je rozwiał, poza tym świetnym pomysłem było miejsce, gdzie mogliśmy coś zjeść i napić się czegoś ciepłego, co szczególnie tego dnia okazało się bardzo przydatne. Monika, liderka jednego z kolegium Akademii na Bielanach, podkreślała, że bardzo miło jej się współpracowało tak z innymi wolontariuszami, jak z organizatorami półmaratonu, zaznaczała też że panowało bardzo pozytywne nastawienie z obu stron. Dodała też, że mimo, iż wydawać by się mogło, że każde zadanie takie jak organizacja punktu depozytów jest może nie bardzo wymagające, ale równie ważne i istotne jak każde inne, pozwala poczuć, że przyczyniliśmy się do dużego przedsięwzięcia jakim bez wątpienia był 7. Półmaraton Warszawski. Tutorka Maja również podkreślała, że ma bardzo miłe wrażenia z całego wydarzenia, szczególnie wyróżniając sympatyczną i kompetentną obsługę półmaratonu.
Jak powiedziała nasza fotoreporterka, Greta:
Impreza była dość duża, choć to dopiero półmaraton. Organizacja była dopięta na ostatni guzik, prowadzący przygotowany i zarażający optymizmem. Wszyscy mieli swoje zadanie, pilnowali porządku i świetnie im się to udało biorąc pod uwagę dość rozległy obszar, na jakim wszystko się odbywało. Osobiście podobał mi się również porządek wśród fotoreporterów i prasy co umożliwiło dość łatwą pracę. Chociaż przy takich emocjach trudno usiedzieć w wyznaczonym miejscu ;)
Na nieco inny aspekt Półmaratonu zwróciła uwagę Wiola, tutorka Akademii, świetna jest sama idea półmaratonu i to, że startujący w nim ludzie są pełni pozytywnej energii i na pierwszy rzut oka widać, że mają ochotę zrobić coś fajnego. To z kolei udziela się innym, tak organizatorom Półmaratonu, jak wolontariuszom Akademii Przyszłości, dzieciom i gościom. Wszyscy podkreślali świetną atmosferę w czasie imprezy, jak to ujął Piotrek:
Dzieci zbadały wnętrze stadionu, przemierzając wszystkie jego zakamarki. Najlepiej wspominanym punktem będzie pokój wolontariatu, gdzie razem ze swoimi opiekunami otrzymali napoje izotoniczne (rzeczywiście dały im przyśpieszenie), kanapki i ciasteczka
Podczas całej imprezy panowała bardzo dobra, rodzinna atmosfera.
Greta, zajmująca się fotorelacją z Półmaratonu dla Akademii Przyszłości, zapytana czy wzięłaby drugi raz udział w podobnej imprezie powiedziała, że ma wielką ochotę pojawić się w charakterze wolontariuszki na Maratonie Warszawskim. Nieoficjalnie wspomnę, że nasza fotoreporterka coraz poważniej myśli też o zostaniu tutorką Akademii Przyszłości i doczekać się nie może nadejścia jesieni :)
Dla wolontariuszy na co dzień należących do Akademii Przyszłości udział w organizacji Półmaratonu miała jeszcze jedną, niezaprzeczalną zaletę: pozwolił nam się jeszcze lepiej poznać i zintegrować w bardzo miłej atmosferze. Nie obyło się bez niebanalnych rozmów na temat palenia ognisk… i nie tylko ognisk (i to niekoniecznie dlatego, że 25 marca był zimnym dniem) i rozmów o naszych wrażeniach z zajęć z uczniami Akademii Przyszłości. Nie obyło się też bez zwariowanych i wesołych chwil, pełnych uśmiechu i pozytywnej energii. Na koniec zwiedziliśmy trochę stadion, i przy tej okazji powstało pamiątkowe zdjęcie młodszych i starszych wolontariuszy Akademii.
Wrócę jednak do wspomnianej na początku książki i eksperymentu przeprowadzonego przez grupę przyjaciół. Stwierdzili oni, że kiedy uśmiechają się do przypadkowych osób, co prawda część z nich uśmiech traktuje z pewnym dystansem i zdziwieniem, czasem nawet niechęcią, 90% z nich odwzajemnia uśmiech. Można to porównać do działania Akademii Przyszłości i powiedzieć, że tutaj też dajemy innym coś pozytywnego, a to sprawia, że ci, którym pomogliśmy, zostają zainspirowani do „podania” tego dobra dalej.
wtorek, 24 kwietnia 2012
Optymistycznie :)
Polecam ciekawy tekst Doroty, myślę, że dość optymistyczny i motywujący:)
Czasem takie właśnie zdarzenia mnie samą przekonują, by odrzucić ponure myśli, dlatego myślę, że warto przeczytać:
Jedna bardzo ważna rzecz …
niedziela, 22 kwietnia 2012
Nietypowe ćwiczenie czyli czym się różni mądra pomoc od niemądrej?
Zaniedbałam ostatnio tego bloga... Naprawię to :) Półmataron Warszawski się odbył, było super, relację-wspomnienie wrzucę niebawem.
Za to dziś chcę napisać o czymś szalenie istotnym. Wieki temu, czyli jesienią, przeszłam szkolenie na tutorkę Akademii Przyszłości. Jako, że tak się złożyło, że w tym semestrze nie prowadziłam zajęć, odbierałam to trochę tak, jakby mi ta wiedza nieco "wyparowała", więc kiedy zdarzyła się taka okazja, zdecydowałam się pójść na aktualne szkolenie dla nowych wolontariuszy, tak dla odświeżenia wiedzy i lepszego przygotowania na przyszłość. Dziś odbyło się to szkolenie. Warto dodać, że mimo wielu wspólnych punktów, każde z tych szkoleń: dawne i dzisiejsze dało mi coś cennego.
Tym, co najbardziej zapadło mi w pamięć, chcę się z Wami podzielić.
Podobnie jak jesienią, zgłosiłam się na ochotnika do pewnego ćwiczenia czy może bardziej scenki. Wyglądało to mniej więcej tak:
Osobie A ktoś zawiązuje oczy szalikiem. Dostaje do ręki kulkę z papieru. I dwie sytuacje.
Pierwsza. Do osoby A podchodzi do niej osoba B, bierze ją za ramię i delikatnie popychając, kieruje w stronę kosza i kiedy są obok mówi: upuść.
Druga. Osoba C stoi z dala od osoby A. Mówi: idź dwa kroki do przodu... Dobrze. Mały krok w prawo. Za daleko, cofnij się odrobinę w lewo. Ok. Teraz przed sobą masz kosz. Wrzuć kulkę.
Z założenia chodziło o pokazanie różnicy między mądrą pomocą (C) a mało mądrą (B). Dla mnie to coś jeszcze...
Za pierwszym razem, kiedy brałam udział w tej scence, byłam tą osobą B. Myślę, że wielu z nas, ogólnie, czasem pomaga w ten sposób. Jednak, żeby się nad tym zastanowić, najprościej jest doświadczyć i takiej i takiej pomocy, kiedy jest się na nią zdanym... Chyba wtedy o wiele łatwiej poczuć tą różnicę i odnaleźć swoją własną mądrą pomoc dla innych. Tak myślę... :) Kiedy za drugim razem brałam udział w tej scence, byłam A. I czuję, że wiele dzięki temu zrozumiałam. Choćby to, jak czuje się ktoś, komu pomagam... jak może się czuć.
Niezwykłe.
Wiem, że było warto.
piątek, 23 marca 2012
Akademia Przyszłości i 7. Półmaraton Warszawski:)
W najbliższą niedzielę będzie się dużo działo i co więcej- bardzo fajnie:)
W tym roku wśród wolontariuszy Półmaratonu Warszawskiego znajdą się także tutorzy Akademii Przyszłości i ich podopieczni. Przygotowania do jutrzejszej imprezy w toku, dziś idę pomóc w organizowaniu punktu Depozytów, kilka dni temu pakowaliśmy Pakiety Startowe dla uczestników Półmaratonu:)
Na tym jednak obecność Akademii Przyszłości w Półmaratonie się nie kończy, bo Biegnij z WIOSNĄ to również my :)
Może to zapał, który daje wiosna, to, że coraz więcej słońca i pierwsze kwiaty (no i WIOSNA przez okrągły rok, jakże by inaczej) sprawia, że naprawdę chce się zrobić coś wyjątkowego dla innych? Poza tym jak by na to nie spojrzeć, sama bardzo wiele zyskuję, angażując się w pomoc. (o czym konkretniej zapewne napiszę niebawem)
Poniżej link do strony półmaratonu:
Półmaraton Warszawski
Do zobaczenia na Półmaratonie! :)
czwartek, 23 lutego 2012
"Muza" czyli inspirowanie :)
... czyli obejrzałam dziś film :)
Od jakiegoś czasu leżał u mnie na półce film "Muza" w którym główną rolę gra Sharon Stone.
Główny bohater filmu jest scenarzystą, który pisze coraz mniej porywające scenariusze, w efekcie czego traci pracę. Kiedy rozżalony opowiada o tym przyjacielowi, ten początkowo niechętnie, ale jednak zgadza się umówić go z pewną muzą... czyli tytułową bohaterką, która twierdzi (a czy tak jest do końca... kto wie?) że jest Muzą, czyli córką Zeusa z Olimpu. Zaczyna się ich nietypowa współpraca.
Dlaczego o tym piszę?
Bo to jest właśnie coś, co mi się w tym filmie spodobało. Sara, czyli owa muza, nie wymyśla świetnych scenariuszy, które daje swoim klientom. Jak sama mówi:
To nigdy nie są MOJE pomysły. Ja ich tylko INSPIRUJĘ :)
Czyli można powiedzieć, że Sara pracuje ze swoimi klientami tak, jak wolontariusze Akademii Przyszłości z dziećmi :) Pomaga im odkryć w sobie to, co jest w nich (pomysły, wszystko to, co ważne i wartościowe) a to, co nie zawsze dostrzegają:)
poniedziałek, 6 lutego 2012
Dlaczego warto?
Jako, że w Akademii Przyszłości jestem od niedawna, zaskoczyło mnie, że dostałam mailem do wypełnienia ankietę na temat współpracy z liderem i z samym zespołem. I kiedy tak sobie ją wypełniałam... zdałam sobie sprawę, że dla mnie samej ma wartość wypełnienie tej ankiety.
Dlaczego?
Bo miałam okazję uświadomić sobie jak wiele sama zyskuję, będąc wolontariuszką Akademii Przyszłości. Tak się złożyło, że nie przeprowadzałam do tej pory zajęć, więc pierwsze zajęcia dopiero przede mną. Czasem mam więc wyrzuty sumienia: uczestnicząc sama w naszych wydarzeniach, czy spotkaniach naszego kolegium otrzymuję tak wiele choćby wsparcia, zapału czy entuzjazmu do działania... To z kolei przekłada się na moje życie prywatne, bo o wiele bardziej zaczynam wierzyć w siebie i swoje umiejętności. A jeśli wierzę w siebie bardziej i realnie oceniam swoje możliwości... skłonna jestem podejmować kolejne, trudniejsze zadania. Rozwijam się. Zmieniam. Mnie też Akademia Przyszłości inspiruje do wzrastania.
I fajnie, bo jak przekonać kogoś, że warto nad sobą pracować i warto w siebie wierzyć, jeśli samemu nie jest się tego tak do końca pewnym?
Tylko kiedy realnie patrzę na swoje możliwości i wierzę we własne siły, mogę pomóc komuś odkryć to samo w sobie- a taka jest przecież idea Akademii Przyszłości:)
czwartek, 12 stycznia 2012
Integrujemy się! :)
Spontanicznie pojawiła się propozycja, żebyśmy się trochę zintegrowali:)
Wczorajszy wieczór można podsumować bardzo krótko i bardzo konkretnie: było SUPER:)
A iluż ciekawych rzeczy się dowiedzieliśmy:) Choćby takich że istnieje coś takiego jak imbir kandyzowany albo, że ktoś może pochodzić ZNIENACKA :P
Było wesoło, oby więcej takich pozytywnych, super nastrajających spotkań:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)