środa, 9 listopada 2011

Pierwsze spotkanie naszego kolegium


Rzadko zdarzają mi się dni, które zaczynają się tak... przygnębiająco a kończą tak miło, tak naprawdę każda chwila jest kroczkiem ku czemuś bardziej pozytywnemu.

Jeszcze później pewien pub blisko Łazienek... Spotkanie zaplanowane od co najmniej tygodnia.  Trudno mi to opisać. Jesteśmy grupą pozytywnych ludzi, którzy chcą znaleźć czas na pomoc innym, każdy ma swoje pasje, to, co sprawia mu frajdę i tym też chce się dzielić. Zauważyłam coś ciekawego. To nasze pierwsze spotkanie jako zespołu, a ja już piszę tak, że od razu widać, że czuję się jego częścią. Mam wrażenie, że wiele nas łączy i że wszyscy jesteśmy takimi trochę idealistami i pozytywnymi "maniakami":) Znów mam poczucie, że to jest właśnie to, co mi odpowiada, co chcę robić, co sprawi, że moje życie nabierze nowych barw... Nie na zasadzie: jest fajnie, jest fajnie.... ojejjj, jednak nie chcę tak. Czasem mam myśli, że jak ja sobie poradzę, że może są lepsi ode mnie... a później myślę, że owszem, poradzę sobie a gdyby każdy patrzył w ten sposób: są lepsi ode mnie- niewiele dałoby się zmienić na lepsze. Bo nikt by się nie odważył działać.

I te chwile, kiedy siedziałam w owym pubie, a łagodne światło (czy też właściwie półmrok) wygładzało rysy, dodawało tajemniczości... a nasz lider, Michał z zapałem opowiadał o działalności stowarzyszenia, zasadach, o tym, co dodaje skrzydeł i o tym co trudne, o przeszkodach i o tym co pomocne, o plusach i minusach.... z takim zapałem w oczach, z pasją, ekspresyjnie i z entuzjazmem.
Wiedziałam na pewno, że tu właśnie chcę być, wśród zapaleńców takich jak ja, i słuchając kogoś, kto z zapałem mówi o ważnych dla mnie sprawach, gestykulując szczupłymi dłońmi i przyciągając wzrok swoimi dłuższymi włosami i orlim nosem. Czasem milczałam zasłuchana a czasem mówiłam, czasem uciekałam w zamyślenie a czasem zanosiłam się śmiechem wraz z innymi.

Wiem jedno: nie będzie łatwo, ale będzie warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz